V Chojnicki Zlot Samochodów Terenowych, 07.08.1999 r.


Na piątą edycję zlotu w Chojnicach udałem się już nie Gazikiem a lekką wariacją na temat Uaza zwaną Jumbo wyposażoną w klatkę, fotele kubełkowe i stary dwulitrowy silnik BMW generujący jakieś 115 KM sprzęgnięty z skrzynią biegów BMW i skrzynią rozdzielczo – redukcyjną z Gaza 69. Auto pokazało swój potencjał i miało za sobą wyleczone choroby wieku dziecięcego. Miało też jedną przypadłość….. znikające panewki na drugim korbowodzie…. 😉 Nic to, mus był jechać i w słoneczny poranek wraz z Arkiem zameldowaliśmy się w Chojnicach na miejscu zbiórki. Zaczęliśmy tradycyjnie od oglądania aut konkurencji, rozmów z coraz większą ilością znajomych i po paradzie udaliśmy się na trasę, na której zlokalizowane były próby przejazdu i próba strzelecka….. Pierwsza próba to mała żwirownia nie sprawiająca problemu, druga pułapka błotna okazała się dla niektórych trudna do pokonania. Mieliśmy przyjemność oglądać akcję wyciągania Merlisa Stanisława Lisowskiego, który pomimo zapięcia dwóch blokad utknął w środku kałuży, akcja ratownicza w wykonaniu Siary była równie widowiskowa co skuteczna. Nauczeni przykładem mistrza pojechaliśmy trochę na sposób i bez problemu pokonaliśmy “przeprawę”. Po zaliczeniu strzelania i sprawnym czytaniu road booka zameldowaliśmy się na Psiej Górze, gdzie w oczekiwaniu na rozpoczęcie zmagań podziwialiśmy auta przeróżnych marek i śmiałe modernizacje. Najbardziej obleganym przez widzów autem była syrenka w wersji pływającej, tj. amfibia.Punktualnie o 14-tej ruszyliśmy jako pierwsza załoga na trasę odcinka, szybki zjazd z stromej góry, pełen lewy nawrót, kilka mniejszych łuków i już trzeba było zawracać przed jeziorem, po pokonaniu zdradliwych podmokłych dołów trzeba było ostro nawrócić i przez głęboki dołek kierować się pod stromą górę, na której już tylko dwie hopki i kilka łuków dzieliły od mety. Łatwo opisać, jechać było trudniej 😉 Brak wspomagania, kręta trasa i zawzięty kibic, który wszedł mi na trasę przejazdu wyzwoliły adrenalinę, ale poszło OK. Kolejnym autem na trasie był Merlis wraz z Stanisławem, po nim ruszyła cała karawana, którą miałem przyjemność startować 😉 Bywało różnie, jednych wyniosło z trasy, inni utknęli w błocie. Auta były i fabryczne i przerabiane, na oponach slick rodem z formuły I jak i na porządnych MT-kach, roczniki i powojenne i prawie z salonu, umiejętności różne. Ale w sumie o to chodziło w Chojnicach, tu spotykali się profesjonaliści z amatorami i w dobrej atmosferze zarówno rywalizowali ze sobą jak i toczyli rozmowy, za to lubiłem ten zlot. Po zakończeniu zmagań przyszedł czas na sumowanie wyników i zabawę w błocie, która wciągała coraz więcej chętnych. Późnym wieczorem odbyło się ogłoszenie wyników, zajęliśmy 10 miejsce, niestety daliśmy ciała w strzelaniu i to w efekcie przesunęło nas dość daleko, bez strzelania łapaliśmy się znacznie wyżej, ale takie życie 😉 W niedzielę tradycyjnie odbyła się rywalizacja pań i walka o tytuł Króla Błota, trzeba przyznać, że całkiem bardzo widowiskowa. Nie obyło się bez boczków i nawet kąpieli błotnych 😉 Po raz kolejny dopisała zarówno pogoda jak i atmosfera, dzisiaj pozostaje nam tylko wspominać takie imprezy 😉 Trochę szkoda….

Pozdrawiam terenowo.

Seba 4×4

Zapraszam na film 😉

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *