Chevrolet Blazer 2,8, przelotna znajomość……


Przez krótki okres miałem przyjemność (???) posiadać Blazera S 10 (a właściwie GMC Jimmy z naklejką Blazera na błotniku) o maleńkiej pojemności 2,8 l. Auto posiadało instalację LPG a właściwie tylko LPG ponieważ zasilanie benzyną nie działało….. Ogólnie auto było “po odbudowie” i poza jedną dziurą, którą natychmiast usunąłem prezentowało się całkiem znośnie. Zakup polegał na wymianie za lekko dłubniętego Samuraia, którego akurat miałem na podwórku…. Auto przyjechało na lawecie, jednak paliło i jeździło bez problemu, tak mi się przynajmniej wydawało…. Po kilku dniach okazało się, że są problemy z konwertorem, który nie zapinał OD……. Skutkowało to wysokim spalaniem na trasie (16-18 l LPG/100 km), choć muszę przyznać, że gdy podczas podróży do Osia przez chwilę wszystko działało to jazda była przyjemna i spalanie spadło do 13-13 litrów…. Uzyskałem obietnicę naprawy uszkodzonego elementu i nawet zacząłem przyzwyczajać się do miłego dźwięku silnika, niebieskiego wnętrza i klimatyzacji, która potrafiła oszronić wnętrze auta 😉 Niestety….. Podczas powrotu od rodziny z Borów Tucholskich na wlocie do Czerska zauważyliśmy ciągnący się za nami dym…. Natychmiastowy zjazd na pobocze, wyciągnięcie dzieci z samochodu i dopiero po tym ocena problemu. Płomienie buchały spod auta z okolic skrzyni biegów… Udało się zagasić pożar, okazało się, że byle jak założone przewody olejowe prowadzące z skrzyni biegów do chłodnicy po prostu spadły i cieknący olej zajął się ogniem od rury wydechowej…… Szczęśliwym zbiegiem okoliczności stanęliśmy blisko podwórka człowieka zajmującego sie sprowadzaniem aut, ściągnął nas na swoje podwórko, udostępnił narzędzia, pojechał ze mną do sklepu po olej, przewody i odpowiednie opaski zaciskowe. Po jakiś 2 godzinach awaria była usunięta i można było jechać dalej w stronę domu. Dojechałem szczęśliwie, lecz niesmak pozostał….. Miałem już doświadczenia z palącymi się samochodami…. dodatkowo doszedłem do wniosku, że w aucie może być więcej elementów tak niechlujnie złożonych bądź naprawionych… Decyzja mogła być tylko jedna, pozbywam się pechowego auta. Na szczęście sprzedawcą był znajomy, który zrozumiał całą sytuację i rozliczyliśmy się rzetelnie. Tak więc mój romans z S 10 był krótki (pokonałem jakieś 2-3 tys km) i bez głębszej miłości 😉 Na plus auta zaliczyłbym wygodę, pracę silnika, sprawny układ 4×4 i “miekką” pracę skrzyni biegów. Na minus utrudnione wsiadanie do tyłu, kolorystykę wnętrza i awaryjność (choć wynikająca z składania auta przez niekonsekwentne osoby,…..).

Tyle o moim S 10, poniżej kilka danych technicznych i fotek.

Wymiary:

Długość 4328 mm

Wysokość 1643 mm

Szerokość 1633 mm

Rozstaw osi 2553 mm

Prześwit 180 mm

Silnik V6

Pojemność 2838 cm3

Moc 125 KM/4800 obr

Moment obrotowy 204 Nm/2200 obr

Masa własna – 1600 kg

V max 157 km/godz

Przyśpieszenie 0-100 km w 13,7 sek

Skrzynia biegów automatyczna Borg Warner T-18A (cztery biegi + R)

Chevrolet S-10 Blazer (sprzedawany także jako GMC Jimmy) − terenowy samochód osobowy produkowany przez amerykańską firmę Chevrolet w latach 1983–2005 (dwie generacje). Dostępny jako 2- i 4-rzwiowy  SUV. Do napędu używano silników R4 i V6. Moc przenoszona była na oś tylną (opcjonalnie AWD) poprzez 4-biegową automatyczną bądź 5-biegową manualną skrzynię biegów. Powstały dwie generacje S-10 Blazera. Samochód został zastąpiony przez modele: GMC Envoy, TrailBlazer, Equinox i Captiva.

 

Oto i on w całej okazałości 😉

 

 

 

 
 Pojedyncza dźwignia wyboru trybu napędu

 

Niczym w pokoju w głębokim fotelu…..

Dość rzadka deska rozdzielcza z klasycznymi zegarami

Pozdrawiam terenowo.

Seba 4×4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *