Powitanie wiosny, 9.03.2013 r.


Jako, że Irek Korycki odwołał “Chojnice nocą”, na które zamierzaliśmy wybrać się w kilkanaście aut za namową Jurka postanowiłem załatwić troszkę terenu i zorganizować jakieś małe “pojeżdżonko”. Kilka wyjazdów do osób zawiadujących żwirownią i podmokłymi nieużytkami, przekazanie “rudego” trunku i błogosławieństwo uzyskane ;) Teren to jedno, załatwienie miejsca na urządzenie ogniska i posiłku to drugie…. Jako, że miało przybyć około 25-30 aut z +/- 70 osobami sympatyczna wiata u przyjaciela leśniczego odpadła ze względu na ograniczoną pojemność… Zapadła decyzja o wykorzystanie “wigwamu” w uroczym gospodarstwie agroturystycznym. Budowla o wysokości około 25 metrów kryje w swym wnętrzu stoły, ławy i profesjonalnie “usprzętowione” ognisko.
Należało uczynić też trochę działań logistycznych, pobawić się w kucharza (przygotowanie smalcu, grochówki i wielu innych drobiazgów) i czekać w sobotę rano na przyjazd terenówek i ich właścicieli ;)
Po ślicznym i słonecznym tygodniu nadeszła chłodna sobota, temperatura + 2 stopnie, porywisty wiatr i chęć do jazdy. Do godziny 10 zjechała się większość aut, oczywiście tradycyjnie kilka aut nie dojechało, lecz na szczęście nie zepsuło to nam humoru. Pierwszym miejscem zabawy była dawna żwirownia, na której to można było potrenować jazdę po krętej trasie z licznymi podjazdami. Szybko odnalezione zostało najbardziej niedostępne miejsce i zaczęło się jego zdobywanie ;) Długi Ford Exproler nie radził sobie tak dobrze, jak zwinne Vitary lub Patrole, nie pozbawiło to zarówno kierowcy jak i kibiców frajdy. Oczywiście nie obyło się bez pierwszych strat, tu odpadło lusterko, gdzie indziej auto zostało odchudzone o zderzak. Po blisko 2 godzinach zabawy kolumna aut udała się na drugir miejsce zmagań – sławetne podtopione nieużytki na Olszewach. Pierwsze próby były nieśmiałe, trochę boczkiem, trochę skosem i do przodu….. Pojawiły się pierwsze zakopane auta, rozciągnięto liny wyciągarek, zabawa trwała. Mimo zimnej aury atmosfera była gorąca, rozgrzało ją piękne zniknięcie prawie całego quada pod wodą, został on szybko uratowany przez kolegów. W miarę zabawy kierowcy pokonywali wodę coraz to nowszymi trasami, by w efekcie doprowadzić do utknięcia załogi srebrnego Patrola w głębokiej wodzie. Nastąpiła szybka ewakuacja w okolice dachu i oczekiwanie na pomoc. Po chwili trzeba było popłynąć po linę, mina pilota zanurzającego się w lodowatej wodzie i aplauz publiczności były nie do opisania ;) Po kilku minutach Patrol został wyciągnięty i dalej poruszał się o własnych siłach, szcun dla załogi i auta ;)
Około godziny 15 udaliśmy się do wspomnianego wigwamu na posiłek, gorąca kawa w połączeniu z grochówką, kiełbasą z rusztu i smalcem z ogórkami pozwoliła na naładawnie baterii i nabranie chęci na zabawę w kolejnym miejscu, ognisko skutecznie rozgrzało też naszą pływającą załogę :)
Na zakończenie udaliśmy się w miejsce, które gościło “Króla Błota” na zeszłorocznej edycji Terenowego Spotkania u Seby, rozjeżdżony teren w połączeniu z dużą ilością wody skutecznie utrudniał przemieszczanie się aut, torf obklejał koła i oczywiście dzięki temu “działo się” ;) Zmagania zakończyła zapadająca noc. Część załóg powróciła do domu, niektórzy bawili się u mnie do rana.
Miło jest integrować się na legalu wśród off-roadowej braci.

Pozdrawiam z tego miejsca uczestników :)

Seba 4×4

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *