Historia mego Forda Thunderbirda ’84


Po wielu latach podróżowania różnymi autami zdecydowałem się na zakup jakiegoś nietypowego auta, warunki były następujące: duży silnik, napęd na tył, automatyczna skrzynia biegów i “godziwy” wiek (minimum 25 lat). Jako, że posiadałem kiedyś Mercedesa S klase W126, na początku skłaniałem się ku temu modelowi. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, iż stał się zbyt pospolity…… (subiektywna opinia)…….

Założenia co do terminu realizacji zakupu mówiły, że ma być to prezent dla Hani i mnie na 25-ą rocznicę ślubu, poszukiwania trwały długo…. Poszukiwałem głównie na ebay.de, gdzie kilkukrotnie licytowałem aukcje, które nie kończyły się moim sukcesem (po prostu było za drogo) 😉 W październiku 2014 na aukcji pojawił sie T-bird z 1984 r. z satysfakcjonującym silnikiem o pojemności 5,0 z niewielkim przebiegiem i zaniedbanym nadwoziem. Auto było jeżdżące, jednak ogłoszenie mówiło coś o niesprawnej skrzyni biegów, rdzy na drzwiach itp. Mimo wszystko podjąłem decyzję o “walce” 😉 Udało mi się wylicytować go za 900 Euro, lecz nie osiągnąłem progu ceny minimalnej……. Po korespondencji z sprzedającym nie zaakceptowałem jego ceny (1300 Euro). Auto zostało ponownie wystawione, tym razem wylicytowałem je za kwotę niespełna 700 Euro, ponownie nie osiągnąłem ceny minimalnej…. po zakończeniu licytacji wysłałem do sprzedającego następującą wiadomość i rozpoczęła się “dogrywka”:

seba4x4: 700 ?

hardcoreraver8910: Nein min 1000

seba4x4: Ok, ich werde warten… Meine letzte Preis ist 800 …

hardcoreraver8910: Okay wenn ich ja sagen würde wann würden sie das Auto holen?

seba4x4: Diese Woche bin ich in Tschechen, nachste Woche ist moglich.

hardcoreraver8910: Okay dann sagen Sie mir Bescheid

seba4x4: Noch eine Frage, hat Ford Brief, Fahrzeugschein und Abmeldung?

hardcoreraver8910: Ja hat deutsche Papiere wurde 2008 abgemeldet alles vorhanden

Po wykonaniu kilku telefonów umówiliśmy termin odbioru i moi serdeczni znajomi (dzięki Andrzej) pojechali po wielką niewiadomą…… 13.10.2014 r. auto zameldowało się na moim podwórku w następującym stanie.

14

1

8

2

13

12

4

Według sprzedającego auto jako nowe wylądowało w bazie NATO w Remstain w Niemczech, gdzie dzielnie służyło nie będąc nigdzie rejestrowanym jakiemuś oficerowi. W 1998 roku zostało sprzedane do odległego o około 135 km Dietzenbach. Pani Corinna użytkowała auto do 2006 roku po czym auto stało aż do czasu nabycia go przeze mnie. Analiza dostępnych dokumentów oraz sprawdzone w Autocheck raporty   zdają się potwierdzać tę wersję 🙂

Krótkie oględziny auta wykazały powierzchowne punktowe rdzawki i małą dziurkę w dole prawych drzwi. Auto paliło od strzała, automat działał, ale przeciągał każdy bieg do wysokich obrotów. Panel sterowania nawiewami i ogrzewaniem nie reagował na jakiekolwiek suwaki i kierował maksymalnie gorące powietrze na szybę….. Do kompletu szczęścia po dwóch dniach pojawiło się pęknięcie przedniej szyby….. Po dokonaniu formalności z rejestracją auta (nie było łatwo, dużym problemem było ustalenie wartości auta dla potrzeb akcyzy, na rynku nie było podobnych, pomocny okazał się zrzut z aukcji z ceną nabycia), i usunięciu pierwszych rdzawek podstawiłem auto do zaprzyjaźnionego warsztatu (dzięki Marlon) w celu zdiagnozowania usterek i przerobienia wydechu na X-pipe. Ja rozpocząłem poszukiwania szyby….. Po kilku dniach odebrałem auto, silnik pięknie mruczał, skrzynia wybierała perfekcyjnie (nowy olej, filtr i założenie dźwigni łączącej przepustnicę z skrzynią), dodatkowo napełnienie klimatyzacji skutkowało idealną pracą systemu ogrzewania i przewietrzania (bez czynnika T-bird automatycznie ustawiał nawiew w pozycji na szybę i z maksymalnym ogrzewaniem…..). Można było poczynić pierwsze przejażdżki i zbierać fundusze na lakiernika…… Wkrótce też przypłynęła z USA szyba z kilkoma innymi drobiazgami (dzięki Andrzej i Rafał).

Wiosną 2015 r. rozpoczęły się poszukiwania lakiernika, T-bird w maju pojechał na zmianę wyglądu, wrócił dopiero pod koniec sierpnia….. Ale warto było 😉

picsart_1441020495150

picsart_1441020429917

picsart_1441020544226

12717178_999381703475266_3457348179399641676_n

12688180_999381800141923_2534033239358259054_n

Jeździć też się dało….

Silnik przeszedł pewien test celująco 😉

W między czasie odwiedziłem kilka zacnych imprez, nakręciłem około 10 tys km, niedawno po dwumiesięcznych bojach zarejestrowałem T-birda jako auto zabytkowe

img_0247

img_0248

Po dwóch latach posiadania T-birda mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że udało mi się spełnić założenia zakupu 🙂 Auto posiada silnik V8 (niskoobrotowy) z pięknym brzmieniem (przy 3600 obr/min generuje 113 dB….), ma napęd na tył (w tylnym moście posiada seryjne LSD), automatyczną skrzynie biegów (dźwignia przy kierownicy), warunek wieku został spełniony z nadmiarem – w momencie zakupu auto miało 30 lat. Trzeba też przyznać, że od pierwotnie planowanej W 126 nie odbiega wymiarami, na plus trzeba zdecydowanie zaliczyć unikatowość auta, od momentu zakupu obserwuję europejskie portale i ten model pojawił się w ogłoszeniach zaledwie 4 razy. Unikatowość potwierdza to, iż dotychczas tylko jedna osoba z wielu zainteresowanych autem (na parkingach, stacjach paliw) rozpoznała markę i model auta, najczęściej pytano czy to Buick…….. Sylwetka auta naprawdę może się podobać, klasyczne amerykańskie coupe z ściętym tyłem oferujące sporo wygody dla 4 pasażerów i ich bagażu. Podróżowanie jest przyjemne nawet na długich dystansach (jednorazowo pokonywałem trasy ponad 200 km), uprzyjemniają to regulowane w wielu płaszczyznach fotele, bardzo sprawna klimatyzacja i nawiewy oraz w 100% sprawne fabryczne radio z dobrym systemem audio. Charakterystyka zawieszenia typowo amerykańska, auto jest stabilne z lekkim naciskiem na słowo “pływanie” 😉 Mimo to T-bird jest przewidywalny, uważać należy tylko na rondach, mały rozstaw międzyosiowy w połączeniu z LSD w tylnym moście próbuje wypchnąć auto przy gwałtowniejszym dodaniu gazu. Co do zwrotności….. wolę się nie wypowiadać, dobrze że mam duże podwórko (nieco gorzej jest na parkingach). Praca automatycznej skrzyni biegów jest naprawdę płynna, overdrive zapina już przy 60 km/godz, (blisko 15 l oleju ATF pozwala wierzyc, że ciężko będzie ją przegrzać) dzięki temu przy prędkościach przelotowych rzędu 90-100 km/godz auto dostojnie mruczy nie budząc zainteresowania służb policyjnych 😉 Ale gdy przyjdzie ochota….. to szyby drżą 😉 O dziwo auto mimo niezbyt dużych tarcz z przodu i bębnów z tyłu naprawdę sprawnie hamuje (potwierdzają to wyniki z przeglądu). Okresowe przeglądy (już dwa) nie ujawniły żadnych braków bądź luzów w zawieszeniu, jednak po rozgrzaniu lubi sobie jakiś element gumowy “zagadać”. Deska rozdzielcza jest z jednej strony futurystyczna (elektroniczne wyświetlacze), z drugiej strony surowa – przed kierowcą widoczne są tylko: poziom paliwa, prędkość i licznik główny oraz dzienny (te dwa klasyczne). Reszta danych pochodzi z centralnie usytuowanego wyświetlacza komputera (średnie zużycie paliwa, chwilowe, licznik km, wskaźnik paliwa, timer, zegar, data, nawet średnia prędkość od ostatniego tankowania) i kilku kontrolek zapalających się w razie problemu (dół środkowego panelu), takich jak “otwarte drzwi”, “mało płynu do spryskiwaczy”, “awaria oświetlenia” itp. Całość wnętrza to odcienie szarości i czerni, dzięki połączeniu skóry z alcantrą, kilku błyszczących obwódek itp nie widzimy dobrej jakości plastików (piszę dobrej bo po upływie 32 lat nie spękały i nie wykrzywiły się). Poruszenie wśród oglądających auto budzi też “zamek cyfrowy” umieszczony na drzwiach kierowcy, podświetlany zamek kierowcy, zaskakujące jest, że w czasach gdy my cieszyliśmy się z alternatora lub “palenia z kluczyka” w maluchu tu było już tyle elektroniki, która działa sprawnie pop tylu latach…. Nawet tempomat działa bez zarzutu i daje się łatwo ustawiać (obsługa przyciskami w kierownicy…..)

Reasumując: trafił mi się naprawdę fajny egzemplarz, z którym zamierzam długo “współpracować”, aaa jeszcze jedno – to nie auto, to pełnoprawny członek rodziny 😉 Posiadanie tego typu auta pozwala na poznanie szerokiej rzeszy osób pozytywnie zakręconych na punkcie AmCar’ów czy zabytków, miło jest mieć kolejnych przyjaciół 🙂

Przede mną kolejne prace mające na celu doprowadzenie do blasku przedziału silnikowego, gromadzę już odpowiednie gadżety, na wiosnę sfinalizuje te prace….. Efektami nie omieszkam się pochwalić 😉

Kilka danych technicznych:

Ford Thunderbird IX generacji z 1984 r. z słusznym silnikiem V8 o pojemności 5,0 (4942 cm3 / 301.6 cui)
Moc – 142 KM / 3200 obr/min, moment obrotowy 339 Nm / 1600 obr/min
Masa własna – 1464 kg
Długość – 5019 mm
Szerokość – 1806 mm
Wysokość – 1351 mm
Rozstaw osi – 2642 mm
Prześwit – 120 mm
Średnica zawracania – 12 m
Pojemność baku – 78 l
Przyśpieszenie -0-100 km/h (s): 11.3

Spalanie: od 11,5 w trasie do 13,7 wokół “komina”, oczywiście benzyny 😉

Tyle krótkiej opowieści, różne wątki rozwinę w kolejnych wpisach 😉

Pozdrawiam.

Seba4x4

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *